Samochód fachowca

Czarny z charakterem

Rano na plac budowy dowieźć brakujący cement, wieczorem z żoną pod operę czy do teatru? Dlaczego nie. Ford Ranger w topowej odmianie Wildtrak niczego się nie wstydzi. Co więcej, niejednego zawstydzi.

Tego typu pojazdy nie mają dziś nic wspólnego ze swoimi topornymi pierwowzorami, przeznaczonymi tylko i wyłącznie do pracy. Co więcej, stanowią dziś pełnowartościową alternatywę dla SUV-ów – wyglądają równie bojowo, lista wyposażenia dodatkowego jest podobnie długa, do tego są konkurencyjne cenowo, za sprawą możliwości odliczenia podatku VAT przy zakupie i w ramach zużywanego paliwa. Testowy Ford Ranger w wersji Wildtrak nijak ma się do siermiężnego pickupa rodem z placu budowy. To w pełni reprezentatywny, komfortowy i wygodny samochód.

Pickup Forda na polskim rynku zadebiutował z początkiem 2007 roku, kiedy segment ten dopiero raczkował i nic nie wskazywało na to, że stanie na nogi. Z czasem jednak polski konsument przekonał się i do pickupa, mało tego, mieliśmy do czynienia z prawdziwym boomem na te nietypowe pojazdy! Dziś Ranger ma się całkiem dobrze. W zeszłym roku poddano go gruntownemu liftingowi, ale o tym za chwilę. Oferowany jest w trzech odmianach nadwoziowych – z kabiną pojedynczą, przedłużoną i podwójną. Pierwsza odmiana cechuje się miejscem tylko dla dwóch osób – za to najdłuższą skrzynią ładunkową – aż 2280 mm. Prowizoryczne siedziska w przedłużonym Rangerze dają możliwość podróży dla czterech osób, zaś pełnowartościowym rodzinnym samochodem jest dopiero 5-osobowa odmiana z podwójną kabiną – jak w testowym egzemplarzu.

Chromu w sam raz

Masywne, 4-drzwiowe, ociekające chromem nadwozie z relingami i sportowymi stopniami bocznymi w kolorze aluminium. Taki jest Ford Ranger w wersji Wildtrak. Mimo tylu rzucających się w oczy elementów, zastosowana przez Forda kuracja odmładzająca bez wątpienia sprawiła, że Ranger złagodniał, jakby stał się bardziej potulny. Oczywiście to nie wszystkim przypadnie do gustu, nie mniej cel został osiągnięty i Ranger wygląda teraz o wiele młodziej.

Wspomniałem o licznych chromowanych elementach nadwoziowych: chromowane obudowy lusterek, chromowany tylni zderzak rurowy, chromowana krata wlotu powietrza, chromowane klamki drzwi i chromowane klamki tylnej burty. Odpowiednia ilość chromu by przejechać wzdłuż przez całe Compton i nie zostać ostrzelanym, co więcej, zostać uznanym za swego!

Optyczne przedłużenie kabiny nie tylko pozytywnie wpływa na proporcje Rangera, ale też łagodnie przechodzi w tylne relingi. Sama skrzynia ładunkowa jest długa na 1530 mm – mniej od Navary, za to więcej od Hiluxa. Zamykana sztywna roleta to mechanizm solidny a zarazem wygodny, jednak tylko w teorii, ze względu na siłę jaką trzeba włożyć do przesuwania żaluzji. Plus jednak za szczelność. Nawet po gwałtownych oberwaniach chmury, w skrzyni nie pojawiła się ani jedna kropla deszczu.

We wnętrzu coś ekstra

We wnętrzu Ranger zmienił się niewiele, zarówno jeśli chodzi o wrażenie dotykowe, jaki i wizualne. Producent zaserwował nam jednak coś ekstra – kolorowe wstawki i obszycia siedzeń, a także dywaników. Efekt nie jest powalający, acz na tle ciemnoszarej deski rozdzielczej, tego typu kontrast jest jak najbardziej wskazany. Luksusów w kabinie nie znajdziemy – nie ma jednak co załamywać rąk. Mamy m.in. odtwarzacz MP3, który bardzo dobrze współpracuje z systemem nagłaśniającym, skórzaną tapicerkę, skórzaną kierownicę i czujniki cofania. Wersja wyposażeniowa testowanego egzemplarza była bardzo bogata, dlatego rekompensuje pewne braki w zakresie ergonomii.

O ile samo wnętrze dostaje ode mnie 4 gwiazdki, o tyle podczas jazdy pojawiają się pewne niedoskonałości. Rangerem trudno jest poruszać się z wyższymi prędkościami, gdyż układ kierowniczy nie stwarza nam możliwości wyczucia samochodu, co więcej, wręcz nam je utrudnia. Do tego sztywny most i resory piórowe odpowiadają za nieprzyjemne doznania podczas pokonywania poprzecznych nierówności. Całe szczęście, że chociaż 3-litrowy diesel ochoczo reaguje na otwarcie przepustnicy i doprawdy żwawo rozpędza ważącego 2 tony kolosa. Co najważniejsze, nie wykazuje przy tym zapotrzebowania na hektolitry paliwa. W mieście niestety będziemy musieli przyzwyczaić się do widoku wartości dwucyfrowej, w trasie spokojnie powinniśmy jednak zejść na 8, 9 l/100 km.

Standardowo, cały napęd przekazywany jest na tył. Dzięki dźwigni w kabinie możemy załączyć oś przednią i reduktor. Możliwości terenowe zdradzają spore zwisy, zarówno przedni jak i tylni, a także opony, jednak nie ma co zapuszczać się w niewiadomo jaki teren.

W czasie jazdy, razi niezbyt fartowne umiejscowienie dźwigni skrzyni biegów. Rodzi to problem z jej intuicyjnym odnajdywaniem w trakcie jazdy, przez co niejednokrotnie trzeba odrywać wzrok od drogi, by spojrzeć, gdzie ten się znajduje. Poza tym za kierownica siedzi się doprawdy przyjemnie i nie trudno o znalezienie optymalnej pozycji, jedynym utrudnieniem mogą być tylko zbyt blisko osadzone pedały i wycieraczki, których działanie jak na samochód tej klasy klasyfikuję jako nad wyraz niewystarczające. Choć to prawdopodobnie mankament egzemplarza testowego.

Podsumowanie

O ile pasażerowie z przodu podróże Rangerem wspominać będą naprawdę miło, o tyle pasażerowie tylnej kanapy nie do końca. Teoretycznie tamtejsza kanapa jest trzymiejscowa, jednak trudno w pełni wykorzystać jej potencjał – będzie nam po prostu niewygodnie. Zalecam zatem podróż maksymalnie czterech osób, tu jednak pojawia się kolejny problem – pozycja jaką należy przybrać, a którą wymusza prawie pionowa konstrukcja tylnej części kabiny. Nie masz co liczyć, że Twój kręgosłup polubi Rangera.

Fored Ranger w wersji Wildtrak to propozycja dla ludzi, którzy tego typu samochód używać będą nie tylko do pracy, a przy tym chcą się wyróżniać na tle posiadaczy innych pickupów. Rzadko spotykany na naszych drogach o agresywnym wyglądzie, budzący zaciekawienie i respekt innych użytkowników dróg. I musze przyznać, że zdecydowanie zyskuje przy bliższym poznaniu. To pojazd doprawdy przyjazny w codziennej eksploatacji i, co najważniejsze, uniwersalny. Podstawowy Ranger z 2,5-litrowym dieslem pod maską o mocy 143 KM i pojedynczą kabiną kosztuje 72.000 zł netto. Ceny wersji Wildtrak rozpoczynają się od 98.900 zł (kabina przedłużona), zaś nasz testowy egzemplarz wyceniony został na 116.000 zł.

czarny-z-charakterem-1
czarny-z-charakterem-2
czarny-z-charakterem-3
czarny-z-charakterem-4
czarny-z-charakterem-5
czarny-z-charakterem-6
czarny-z-charakterem-7
czarny-z-charakterem-8
5/5 - (10 votes)

Data publikacji: 13 października, 2010

Autor:

5/5 - (10 votes)

Tagi:

Komentarze


Udostępnij artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  1. Roman W.
    czwartek, 7 marca, 2019

    Dziś odwiedził mój dom właściciel f-my, która go dla nas wybudowała. Ku naszemu zaskoczeniu p.Marek podjechał potężnym autem, którym okazał się Ford Ranger. Kabina 2 osobowa, długa paka, wnętrze auta bogato wyposażone – robi wrażenie. Wszędzie dojedzie i z towarem i z żoną na wakacje. Potężny silnik 3 litrowy Diesel podobno hula po drogach. Robi wrażenie. Właściciel mówi, że jadąc nim wypoczywa. Koszty oczywiście wrzuca w działalność firmy. Prestiżowo i użytkowo auto z górnej półki.

Podobne artykuły