Na rynku

Nauka zdalna – na kłopoty Szczepański…

Ostatnimi czasy nasz ulubiony facebook wrzucił mi na fanpage’u mojej firmy przypominajkę felietonu o szkoleniach prowadzonych przez firmy producenckie oraz o wspaniałych szkoleniowcach, którzy z całą swoją życzliwością przekazują wiedzę nam, dekarzom… Jednak pod postem pojawił się pewien komentarz… Komentarz na miarę „naszych czasów”.

Jakie mamy czasy? Cóż, jak to się mówi: Jaki koń jest, każdy widzi… Pracujemy, najlepiej zdalnie, dzieci „uczą” się przez Internet, czas prywatny też pożytkujemy w części na przerzucaniu stron internetowych. Nasze życie przeniosło się do sieci…

O tej powszechnie znanej prawdzie pomyślałem czytając komentarz gorzki, ale niezmiernie prawdziwy, który pod wspomnianą zapowiedzią szkolenia zamieścił jeden z jego Bohaterów (tak, przez duże B, ponieważ to człowiek z ogromną wiedzą, której niektóre firmy chyba wręcz się boją). Napisał on, że firmy obecnie wolą zainwestować w filmik i wrzucić na Youtube’a, niż zatrudnić szkoleniowca z prawdziwego zdarzenia.

Jeszcze raz powtórzę: gorzka to prawda, ale coraz więcej firm tak postępuje. Rok temu rozmawiając z Prezesem wiodącego producenta pokryć dachowych przedstawiłem taką samą tezę. Filmy na Youtube nie zastąpią relacji pomiędzy ludźmi, nie zastąpią kontaktu nauczyciel – uczeń. Można zaprezentować ciekawe rozwiązanie, zainspirować do samokształcenia, ale wskazywanie krok po kroku jak „kłaść dach”, to wyrok śmierci dla branży. „Dekarze” będą tak samo wykształceni, jak nasza młodzież po półtora roku kształcenia zdalnego, a po wtóre i nie wiem czy nie gorsze, jak Dekarz przez duże D ma wytłumaczyć inwestorowi, że jego praca jest warta tyle a tyle? Jeśli ów Inwestor również poddał się kształceniu zdalnemu z filmików to stwierdzi, że za te pieniądze to on sobie sam jakoś poradzi, bo przecież w Internecie to wyglądało tak prosto i szybko.

To jeden aspekt. O tym najważniejszym jednak producenci ZAWSZE zapominają: PRACUJE SIĘ Z CZŁOWIEKIEM, NIE Z FIRMĄ! Szkoleniowiec powinien być traktowany z wielkim namaszczeniem, bo to skarbnica wiedzy, ale również to człowiek, który nawiązuje kontakty, nie mniej ważne niż przedstawiciel handlowy.

Po latach doświadczeń powiem, że kontakty szkoleniowca są nawet może i ważniejsze. Dlaczego? Po pierwsze – handlowiec w hurtowni sprzedaje to, co ma narzucone z góry. Jeśli dyrektor czy prezes dziś dogada się z jednym, nie znaczy, że za pół roku będzie handlował z tym samym. Po wtóre – dziś bonusik jest z tego, za miesiąc z czego innego, więc nacisk musi być położony zmiennie na różne produkty. A po trzecie – handlowców „z krwi, kości i zawodu” specjalizujących się w dachach w łódzkim jest może kilkunastu (nie mówię o właścicielach firm), pozostali dziś sprzedadzą dach, jutro tynk a pojutrze może trochę cementu, albo paszy dla kur. Dekarz – tak myślę – w 9 na 10 przypadków zostaje w swoim zawodzie i dzięki utrzymanej z nim więzi można czasem zdziałać więcej, niż z niejedną hurtownią.

A filmiki? Niech sobie będą, ale ich pożytek taki, jak i z nauki zdalnej… Jak sam nie posiedzisz nad nauką, albo nie znajdziesz „mistrza”, to zostanie Ci wrzucać swoje dzieła na Tiktoka, żeby świat miał się z czego pośmiać.

Z dekarskim pozdrowieniem Rafał Szczepański

4.8/5 - (12 votes)

Data publikacji: 24 marca, 2021

Autor:

4.8/5 - (12 votes)


Komentarze


Udostępnij artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne artykuły