Cieśla

Od tradycji do nowoczesności cz.2

Nie ulega wątpliwości, że możemy obecnie mówić o zaniku sztuki ciesielskiej. Czy to zanik, upadek czy też naturalna kolej rzeczy – efekt przemian, jakim podlega współczesne budownictwo – można dyskutować, nie mnie to rozstrzygać.

Mogę tylko stwierdzić z przekonaniem człowieka, który sprzedawał wiele lat złącza ciesielskie, a teraz stosuje je jako wykonawca, że większość cieśli w Polsce zapytanych o nie, wzrusza ramionami, podobnie jak nie wiedzą, jak zaciąć po staremu połączenie miecza z belką i słupem.

Chcę przez to powiedzieć, że moim zdaniem, w Polsce współczesne ciesielstwo znajduje się teraz w okresie przejściowym. Po trwającym wieki okresie rozwoju tradycyjnego rzemiosła przyszła krótka, ale skuteczna agonia starych wzorów po II Wojnie Światowej. „Nowa” ideologia, zgodnie z duchem najlepszego z ustrojów społecznych, nie tylko wyśmiała i sprowadziła do rangi przeżytku architekturę drewnianą, ale co gorsza spowodowała spustoszenie w mentalności ludzkiej, co znacznie trudniej odbudować niż tak zwaną substancję materialną. Z tych najgorszych należy wymienić dwa skutki – pierwszy widzi każdy, kto przejeżdża autem przez nasz piękny kraj – budynki z lat 70-tych odarte z jakiejkolwiek architektury, piękna i sensu. Zresztą sami mieszkańcy nazywali je do niedawna „budynkami”, zamiast stosować stare, miłe słowo „dom”.

Drugim skutkiem jest upadek wzorców dobrej roboty (do wyboru: rzetelnej, solidnej, profesjonalnej, porządnej). I oto jesteśmy w sytuacji, w której nie ma już „starych” fachowców, a nie znamy jeszcze nowoczesnych technik, które ich nie wymagają. Ręce czasami opadają, kiedy tak zwany fachowiec próbuje przekonać, że wystarczy kilka dużych gwoździ i dach będzie stał rzez wieki. Często pierwsza porządna wichura udowadnia ewidentną głupotę takiej recepty, a oszczędność staje się kosztem i to podwójnym.

Na szczęście uczymy się szybko, więc mam nadzieję, że i w tej dziedzinie zaczerpniemy z doświadczeń Zachodu i nadgonimy 50-letnie zaległości. Od kilku lat z radością obserwuję pozytywne przykłady łączenia nowoczesnych materiałów i technik budowlanych ze świadomym powrotem do starych, sprawdzonych wzorów, i pamiętam o Podhalu, które jako jedyny region Polski nie uległ „nowomodzie” architektonicznej.

Na Zachodzie nie bez zmian

W krajach zachodnich również można mówić o zaniku tradycyjnej sztuki ciesielskiej na rzecz nowoczesnych sposobów łączenia konstrukcyjnych elementów drewnianych, choć podłoże tych zmian jest zgoła inne. Na świecie drewna brakuje już od dawna, a na razie nie wymyślono niczego lepszego. Więźby dachowe nadal budujemy jak nasi pradziadowie: z drewna. Mało tego – obserwujemy renesans tego surowca, aczkolwiek już na nowych zasadach. Problem braku drewna na świecie ma dwa aspekty: aspekt nowoczesnej, ekologicznej „produkcji” drewna i aspekt coraz bardziej racjonalnego, oszczędnego zużywania drewna przy rosnących stale potrzebach. Jak mądrze „produkować” pokazują Norwegowie, którzy dzisiaj sadzą drzewa dla swoich wnuków, a ścinają te, które posadzili ich dziadowie.

Relatywnie mniej drewna wykorzystują nowoczesne, lekkie systemy budowlane. Cała Ameryka i Kanada, a także Skandynawia bazuje na lekkich konstrukcjach szkieletowych – domach „z patyków” i drewnopochodnych belek dwuteowych, płyt drewnopochodnych i laminatów drewnianych. Dzięki technologii przetwarzania surowca drewnianego wykorzystuje się te fragmenty drzew, które niegdyś były odpadem, a na lekką konstrukcję szkieletową całego domu zużywa się tyle samo drewna, co na więźbę domu „tradycyjnego”. Jednocześnie wzbogaca się wartości konstrukcyjne i odporność drewna na korozję biologiczną (na przykład kerto). Dzięki precyzyjnemu sklejaniu małych kawałków, uzyskiwane są duże gabaryty elementów nośnych w wielkowymiarowych konstrukcjach z tak zwanej „klejonki” – belek z drewna klejonego. Hale z takich belek mogą mieć 100 metrów rozpiętości i dowolny kształt. Znanym przykładem jest słynny gmach opery w Sydney i „Łódź Wikingów” – hala znana z olimpiady w Lillehammer. Ponadto są bezpieczne –wytrzymują w pełnym ogniu ponad pół godziny, podczas gdy stalowe konstrukcje walą się po kilku minutach z powodu natury stali, która rozszerza się i wygina pod wpływem temperatury.

Złącza ciesielskie

Nowoczesne formowanie drewna jest powiązane z nowoczesnym łączeniem elementów konstrukcji drewnianych. Po II Wojnie Światowej, wobec ogromu potrzeb odbudowy, pojawiła się konieczność wyjątkowego oszczędzania materiałów. Złącza ciesielskie powstały jako jedno z rozwiązań minimalizujących nie tylko rosnące koszty materiałów, ale również robociznę.

Złącza ciesielskie to perforowane profile z wysokogatunkowej blachy stalowej, łączące „na styk” drewniane elementy konstrukcyjne, dlatego często występują pod nazwą „stalowe złącza konstrukcyjne” albo „łączniki do drewna”.

W Ameryce stosowanie złączy ciesielskich od dawna jest normą. Najbardziej znane są tam produkty firmy Simpson, powszechne również w Anglii. W Europie pionierem i liderem w produkcji tych złączy była duńska firma BMF, obecnie Simpson. W Polsce złącza ciesielskie pojawiły się w 1993 roku (BMF) w firmie Jutor.

Filozofia tego produktu sprowadza się do jednego pojęcia: oszczędności. Stosując złącza ciesielskie budowniczy oszczędza:

– na projekcie: markowe złącza są policzone statycznie i projektant nie musi liczyć każdego połączenia, wystarczy że podstawi odpowiednią wartość siły do tabeli katalogu inżynierskiego, aby „wyjąć” z niego odpowiednie złącze. Robi się to szybko i łatwo, szczególnie, jeśli korzysta się z komputerowej wersji katalogu, będącego jedną z bibliotek do programu CAD
– na drewnie: łączenie na styk pozwala na zastosowanie do tych samych obciążeń belek o mniejszych rozmiarach (można oszczędzić 30% drewna)
– na transporcie, co wynika z powyższego
– na czasie: dzięki prostocie montażu znacznie skraca się czas wykonania konstrukcji, a czas kosztuje coraz więcej. Belki można okuć złączami na ziemi i tak przygotowane szybko składać na górze
– na robociźnie: ponieważ mocowanie złączy polega na wbijaniu gwoździ młotkiem w drewno przez otwory w blachach perforowanych, nie wymaga wykwalifikowanych cieśli – wystarczy jeden, który potrafi czytać projekt
– na sprzęcie: ponieważ ideą złączy jest łączenie elementów na konstrukcji – nie potrzeba ciężkiego sprzętu, zwłaszcza przy budowie dachu na domu jednorodzinnym
– na nerwach: i projektant i wykonawca i inwestor mogą być spokojni o konstrukcję opartą na markowych złączach, ponieważ ich producent gwarantuje jakość i skuteczność połączeń odpowiednimi badaniami i certyfikatami.

Jak widać zalet stosowania złączy ciesielskich jest wiele, a wszystkie stanowią o nowoczesności budowania z drewna z ich użyciem. Wad – poza koniecznością pokonania bariery stojącej na drodze wszystkiemu, co nowe – nie zauważam.

Juliusz Głowacki
Simpson Strong-Tie
profesjonalne złącza ciesielskie

Przejdź do trzeciej części artykułu >

5/5 - (10 votes)

Data publikacji: 3 kwietnia, 2012

Autor:

5/5 - (10 votes)

Tagi:

Komentarze


Udostępnij artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  1. kowalI
    sobota, 16 lutego, 2019

    Zgadza się,prawdziwe ciesielstwo powoli zanika.Mało kto dzisiaj stosuje stare metody łączenia drewna,budowy domów drewnianych.Najczęściej kupuje się gotowe elementy.

  2. Marta
    poniedziałek, 4 maja, 2020

    Bardzo wiele czynników, na których oszczędza budowniczy. Warto chyba zastanowić się nad powrotem do złączy ciesielskich. Musimy pamiętać tylko o tym, że drewna szybko zabraknie jeśli nie będziemy teraz sadzić nowych drzew.

Podobne artykuły