Na rynku

Wywiad z Prezesem Plastmo Polska Stanisławem Mireckim

Wywiad ze Stanisławem Mireckim o historii firmy, nowych technologiach i pasjach pozabiznesowych.

Plastmo Polska jest chyba jedynym w branży budowlanej przykładem przejęcia kontroli przez polski kapitał nad zachodnią spółką działającą w Polsce. Jak do tego doszło?

Tak, to jest bardzo ciekawa historia. To jest podręcznikowy przykład. Bardzo ważny przykład, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy mamy do czynienia z bardzo zaborczym kapitalizmem, gdzie najważniejszą rolę odgrywają pieniądze. Oczywiście kapitał jest bardzo ważnym czynnikiem budującym ten system, ale nie jedynym. Bardzo ważna jest też praca własna oraz umiejętność organizowania pracy innych ludzi. Wszystko zaczęło się na początku przemian ustrojowych w naszym kraju, czyli na początku lat 90. – niestety już ubiegłego wieku. Właśnie wtedy razem z Wojtkiem Socharskim moim przyjacielem – założyliśmy naszą pierwszą firmę. Przez te wszystkie lata przeszliśmy wiele zakrętów w biznesie, wiele musieliśmy się uczyć. Nie mieliśmy przygotowania teoretycznego, całą wiedzę na temat prowadzenia biznesu pozyskiwaliśmy na drodze zdobywania doświadczeń. Wiele cennego doświadczenia nabyliśmy podczas pracy na kontraktach w Norwegii. To tam pierwszy raz spotkałem się z zupełnie nowymi technologiami, które w polskim budownictwie były absolutnie nieznane. Budownictwo zawsze mnie pasjonowało, a rynek skandynawski był pod tym względem niezwykle rozwinięty. Pracując w Norwegii, miałem możliwość codziennej pracy z zastosowaniem wszystkich tych technologii, które tak bardzo mnie fascynowały. To było bardzo wartościowe. Nasza pierwsza firma bazowała właśnie na tych doświadczeniach przywiezionych ze Skandynawii. Stworzyliśmy wtedy firmę, która była swoistym pasem transmisyjnym, za pomocą którego przenosiliśmy do Polski najnowocześniejsze technologie budowlane właśnie z rynków skandynawskich. Mniej więcej w tym czasie powstało z naszym udziałem Plastmo Polska. W początkowych latach była to firma z przeważającym udziałem kapitału duńskiego. Był to okres bardzo dynamicznego rozwoju i ogromnej nauki prawdziwego biznesu. Pamiętam, z jak wielkim trudem przebijaliśmy się z produktami na rynku. Nasi wykonawcy i projektanci byli do stosowania nowych technologii zupełnie nieprzygotowani nie tylko od strony technicznej, ale przede wszystkim mentalnie. W bardzo wielu przypadkach trzeba było przebijać się przez lody oportunizmu technicznego. Udało się to głównie dlatego, że trafiliśmy na bardzo dobrego partnera wspaniale przygotowanego zarówno od strony technicznej, produktowej, jak również od strony biznesowej. Dzisiaj mogę z pełną satysfakcją powiedzieć, że wspólnie z Wojtkiem Socharskim jesteśmy właścicielami większościowymi w Plastmo Polska. W ciągu tych lat „wyparliśmy” kapitał duński z Plastmo, ale oczywiście cały proces odbywał się w drodze negocjacji i działań biznesowych. To był bardzo złożony i długotrwały proces, jednak odnieśliśmy sukces. Przykład naszej firmy świadczy o tym, że dużym wysiłkiem, a zwłaszcza wysiłkiem intelektualnym, nawet bez specjalnych funduszy wstępnych można osiągnąć sukces. Plastmo oczywiście nie jest ogromną korporacją, ale i takich aspiracji jako firma nie posiadamy. W biznesie staram się zachować pewien dystans do tzw . „megarozwoju”, często prowadzącego do przegrzania gospodarki . W kapitalizmie nie mamy do czynienia z nieustannym wzrostem gospodarczym. A właśnie to niekończące się pasmo wymuszonych wzrostów doprowadziło do owładnięcia całego świata przez kapitał czysto spekulacyjny, czego skutki obserwujemy. Natomiast koncepcja rozwoju firmy, zgodnie z którą podąża Plastmo, jest nieco inna. Poszukujemy możliwości rozwoju firmy w sposób naturalny, nie tworząc nadzwyczajnej sztucznej koniunktury. Zrównoważony rozwój jest najwłaściwszą formą prowadzenia biznesu, a więc bogacenie się tak, ale nie na siłę, nie za wszelką cenę.

Oceniając z perspektywy lat, jaką wiedzę pozyskaną od partnerów zagranicznych ceni Pan najbardziej?

To nie jest kwestia wiedzy, a raczej sposobu podejścia do biznesu . Pewna filozofia biznesu. To specyficzne i charakterystyczne podejście do biznesu posiadają Skandynawowie, którzy w swoich małych krajach potrafili zbudować tak doskonale funkcjonujące przedsiębiorstwa generujące bardzo wysokie dochody. Sukces swój zawdzięczają temu, że postawili na rozwój technologiczny, pozostający w korelacji ze specyficzną filozofią, o której mówiłem wcześniej, „nie bogać się za wszelką cenę, dziel się zyskiem z partnerami w biznesie”. Właśnie te doświadczenia cenię sobie najbardziej i one ukształtowały mnie, jako biznesmena, menedżera i właściciela.

Posiada Pan duże doświadczenie nie tylko w biznesie, jest Pan również znany jako działacz społeczny. W chwili obecnej działają co najmniej dwie organizacje, które fizycznie czy ideowo Pan współtworzył. Czy dziś z perspektywy lat może Pan powiedzieć, czy te organizacje spełniły bądź nadal spełniają Pańskie oczekiwania i cele, jakie Pan widział, współorganizując te ruchy branżowe?

Wywiad z Prezesem Plastmo Polska Stanisławem Mireckim

Z pewnością ma Pan na myśli Polskie Stowarzyszenie Budowniczych Domów i Polskie Stowarzyszenie Dekarzy. Rzeczywiście, jestem współzałożycielem tych organizacji. Oczywiście nie jedynym, ale mam taki zaszczyt, aby w tym gronie się sytuować. Działania społecznikowskie zawsze zajmowały pewne pokłady mojej duszy. Poza tym uważam, że każdy dobry biznesmen powinien umieć dzielić obowiązki związane z prowadzeniem firmy, rodziną i działalnością społeczną, bez straty dla każdej z nich. I ta umiejętność to jest podstawa osobistego sukcesu. Natomiast czy działalność tych organizacji można oceniać pozytywnie? Myślę, że tak. Dziś branżowość jest kluczem do sukcesu takich organizacji. Oczywiście mam dużą satysfakcję, że te stowarzyszenia powstały, że działają. Lepiej czy gorzej, ale jednak działają. Wspieram je osobiście oraz jako firma Plastmo. W Polskim Stowarzyszeniu Budowniczych Domów byłem wieloletnim prezesem. W organizacje dekarskie, jako członek wspierający, aktywnie włączam się w wiele inicjatyw prowadzonych przez Stowarzyszenie. Uważam, że ruch dekarski w Polsce jest bardzo naturalny, autentyczny i dobrze się rozwija. W tej chwili Stowarzyszenie dekarzy idzie w kierunku samodzielności organizacji lokalnych. Jako firma Plastmo będę te ruchy wspierać, ponieważ uważam, że inicjatywy oddolne są najcenniejsze.

Przejdźmy do następnego pytania. Jakie są Pańskie pasje pozabiznesowe?

Muszę Panu powiedzieć, że mam wielkie pasje. Przede wszystkim sportowe, ale i polityczne – ale nie w sensie sprawowania władzy, bo to mnie nie interesuje. Pasjonuję się bardzo polityką, sceną polityczną na poziomie obywatelskim choćby poprzez organizacje, o których mówiliśmy. Natomiast moją największą pasją jest sport. Tak było od dzieciństwa i pozostanie, aż będę miał możliwości, bo chęci mam. Poprzez sport kultywuję więzi rodzinne, zwłaszcza z wnuczkami. Latem to są żagle, a zimą narty. Staram się zawsze znaleźć czas na sport i jak do tej pory zawsze mi się to udaje.

Częściowo odpowiedział Pan na to pytanie, ale jednak chciałbym je zadać. Jak łączy Pan aktywność biznesową z życiem osobistym i zaangażowaniem społecznym?

Jakoś mi się to udaje, ale tak poważnie, to uważam, że do tego trzeba mieć ta- lent. Trzeba mieć talent do pracy i trochę szczęścia. Wydaje mi się, że mam i jedno, i drugie. Talent do pracy to nie jest talent do tego, żeby ciężko pracować, ale talent do pracy to raczej talent do organizowania pracy. Zawsze miałem ambicje do kierowania zespołami ludzkimi i zarządzałem sporymi zespołami. Taka jest praca menedżera, a prawdziwy menedżer zawsze powinien mieć czas dla siebie. Pracować powinien tylko koncepcyjnie. Powinien mieć czas, aby ogarnąć firmę nie tylko pod względem danych statystycznych. Także, aby mieć czas spotkać się ze swoimi pracownikami. W pracy menedżera najważniejszy jest kontakt z ludźmi, przekazywanie im swoich idei, doświadczeń i przemyśleń.

Mówił Pan o wnukach o dzieciach. Czy można powiedzieć, że Plastmo to Pańskie „dziecko”?

Mam nadzieję, że tego wywiadu nie przeczyta moja żona. Ona wie najlepiej, że tak jest. Oczywiście nie jest dziecko naturalne, ale tak, to jest prawdziwe moje dziecko.

Patrząc przez pryzmat kilku lat działania firmy, jak może Pan ocenić dorobek Plastmo Polska, co udało się osiągnąć firmie?

Za chwilę to już będzie dwadzieścia lat. To był rozwój praktycznie od zera. Firma powstawała w nowym ładzie gospodarczym. Były takie momenty, które decydowały mocno o rozwoju firmy. Nazwijmy je kluczowymi etapami. Pierwszym takim etapem było poznanie systemu, jakim jest kapitalizm oraz filozofii naszych partnerów w biznesie. Kolejnym było budowanie kapitału spółki. Właśnie wtedy przejęliśmy z moim przyjacielem i wspólnikiem kontrolę nad spółką. Kolejnym etapem było uzyskanie praw do technologii i technologii produkcji. Dzisiaj jesteśmy właścicielami technologii, z użyciem której powstają nasze produkty i możemy tę technologię dowolnie modyfikować i zmieniać. I chyba najważniejsze to budowa dobrej struktury organizacyjnej i zarządzania. To są najważniejsze etapy rozwoju naszej firmy.

Firma Plastmo jako jedna z pierwszych firm z branży dachowej organizowała szkolenia dla wykonawców. Jak formuła szkoleń dla wykonawców zmieniała się z upływem lat? Czy nadal prowadzą Państwo tego typu działania?

Wywiad z Prezesem Plastmo Polska Stanisławem Mireckim

Na różnym etapie rozwoju produktu niezbędne są różne formuły szkolenia i podejścia do tematu propagowania wiedzy na temat technologii. My ze swoimi produktami musieliśmy gruntownie edukować branże. Szkolenia były bardzo intensywne i bardzo szczegółowe. Spotkania z wykonawcami realizowaliśmy w różnych formułach, nie tylko szkoleniowych, ale też jako spotkania towarzyskie. Prowadziliśmy też szkolenia przy udziale innych dostawców materiałów stosowanych w dekarstwie. W trakcie szkoleń, jakie realizowaliśmy, zawsze najważniejsze było, aby dekarz został odpowiednio dowartościowany, żeby zrozumiał, że jego zawód jest niesłychanie ważny. Można powiedzieć, że prawie najważniejszy w całym procesie budowania domu. To właśnie dekarz musi korygować błędy popełniane przez wszystkich uczestników procesu budowlanego. Mój cel był taki, aby w trakcie szkoleń uzbroić tych ludzi w wiedzę techniczną związaną z budową dachu i naszymi instalacjami. Prowadziliśmy także zajęcia manualne, w trakcie których można było ćwiczyć wykonanie połączeń w naszej technologii. Szkolenie zawsze było zakończone sprawdzianem, do którego zdecydowana większość uczestników podchodziła bardzo poważnie. Uwieńczeniem szkolenia było wręczenie dyplomu i legitymacji potwierdzającej udział w szkoleniu. Stworzyliśmy specjalne formularze, dzięki którym dekarz miał sporządzać projekt powykonawczy i to miało stanowić podstawę dla nas do udzielenia gwarancji na produkty. Jednak z żalem muszę stwierdzić, że wtedy ten pomysł się nie przyjął; może to było za wcześnie, może dziś byłby to dobry pomysł. Dziś świadomość wykonawców jest zdecydowanie inna.

Jakie wyzwania stawia przed sobą firma Plastmo Polska na najbliższe lata?

Dzisiaj największym problemem dla producentów systemów rynnowych z PVC jest jakość i dążenie do uzyskania produktu o perfekcyjnej jakości. Od strony technologii montażu prawie wszystkie systemy rynnowe z PVC obecne na rynku są dobrze lub bardzo dobrze dopracowane. Natomiast piętą achillesową systemów z PVC, zwłaszcza barwionych w masie, jest niska odporność na działanie czynników zewnętrznych, a szczególnie promieniowania ultrafioletowego. To jest ewidentny mankament wszystkich produktów PCV i widzę to również na naszych produktach. Cały czas rozmawialiśmy w gronie producentów o tym, że jest to naturalny proces, którego nie da się zmienić. Długo wspólnie ze sztabem fachowców z naszej firmy zastanawialiśmy się nad tym problemem i po długich poszukiwaniach natrafiliśmy na rozwiązanie. Zwalczyć problem pomogli nam specjaliści z firmy BASF ze Stanów Zjednoczonych – największej na świecie firmy zajmującej się technologiami związanymi z tworzywami sztucznymi. Prace nad wdrożeniem trwały dwa lata, trzymaliśmy wszystko w dużej tajemnicy. Dziś mogę powiedzieć, że się udało. Ten nowy zupełnie nieznany w Europie surowiec został wkomponowany w nasze technologie wytwarzania. W chwili obecnej jesteśmy jedynym producentem systemu rynnowego z PVC, który może udzielić rzeczywistej gwarancji na stabilność koloru. Wszystkie dotychczas przeprowadzone próby spełniają nasze oczekiwania. Będziemy promować ten produkt od początku roku 2009 i w zasadzie przypadek sprawił, że w tej chwili po raz pierwszy rozmawiamy o tej technologii. Możemy o tym mówić, ponieważ jesteśmy już po montażu nowych linii produkcyjnych i przygotowujemy się do oficjalnego wejścia z tym produktem na polski rynek. Oficjalna premiera systemu odbędzie się na targach BUDMA 2009. System nazywa się Plasa i jest rewolucyjnym produktem nie tylko na rynku polskim.
<strongDziękuję za rozmowę
Rozmawiał Piotr Kupidurski

5/5 - (6 votes)

Data publikacji: 13 lutego, 2013

Autor:

5/5 - (6 votes)


Komentarze


Udostępnij artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne artykuły