Na rynku

Nowy NIE – Ład – na kłopoty Szczepański…

W tym roku miałem to szczęście, by spędzić urlop za granicą w tzw. atrakcyjnej miejscowości. Woda ciepła jak u nas na termach, słońce świeci lepiej niż to polsatowskie, a wkoło panował ład… Zastanawiacie się pewnie, o jaki ład mi chodzi. Otóż o ład przestrzenny.

Tegoroczne wakacje spędziłem w Chorwacji, i prócz wspaniałych win i pysznych oliwek urzekł mnie panujący tam ład. Miasteczka ciągnące się wzdłuż linii brzegowej urokliwe, każde inne, a jednak za sprawą porządku przestrzennego niezwykle do siebie podobne z uwagi na zastosowaną kolorystykę domów. Moim zdaniem jest to piękne i przede wszystkim porządkuje przestrzeń, a zapewne wynika, podobnie jak i w Grecji z uwarunkowań klimatycznych.
Czy w Polsce sprawdziłoby się takie ujednolicenie, czy możemy sobie wyobrazić, że nasz dom byłby podobny do domu sąsiada? Znając Polaków, chyba nie. Pracując w branży budowlanej już te kilkanaście dobrych lat widzę, że ludzie budują się „dla sąsiada”. Trzeba mieć dach ładniejszy (w mniemaniu inwestora) od sąsiada, trzeba mieć okna droższe od sąsiada… a najlepiej jakby sąsiadowi krowa zdechła. Ot, taka natura Polaków, a sam proces budowlany… druty może dać cieńsze, drewno na konstrukcję to już zupełnie za grube, dachówka ma być brązowa wg wytycznych zagospodarowania terenu – co tam damy szarą, ważne żeby na fakturze zgodzili się w hurtowni wpisać „brązowa”.

Standardem stało się też powiedzenie: niech się Pan nie martwi, kierownik i tak to podpisze. Według mnie dramat, i to w dwóch aktach, bo po pierwsze kierownik klepie za kasę, co mu podsuną, a po drugie inwestor będący aptekarzem, mechanikiem czy cukiernikiem decyduje jak i z czego powstanie budowla. I niestety, niedługo zostanie to zalegalizowane prawem.
Aż cierpnę kiedy czytam, że dom będzie mógł być zbudowany bez weryfikacji dokumentów, bez kierownika budowy, czy prowadzenia dziennika budowy. Już widzę parterowe domy 70 m2 bez tzw. poddasza użytkowego, które w magiczny sposób przekształci się za lat kilka w mieszkalne, już widzę odchudzoną użytą stal czy zmniejszoną klasę betonu, a o więźbie nie wspomnę, bo za każdym razem słyszę: po co tu ten słup, on tylko przeszkadza… Władza uważa, że to zmniejszy koszty budowy. Tak oczywiście, głównie na materiałach budowlanych. Kierownik budowy, o ile miał pojęcie, był takim ostatnim bastionem zdrowego rozsądku przy wznoszeniu domu.

I tak sobie myślę, te nowe przepisy to właściwie dla kogo, skoro tylko pogorszą bezpieczeństwo obywatela nie chroniąc go przed jego własną „głupotą i pazernością”? A no chyba tylko i wyłącznie dla firm ubezpieczeniowych, bo wystarczy najdrobniejsza zmiana w projekcie, nie zatwierdzona przez osobę z uprawnieniami (kierownik budowy) w dokumentacji budowy (brak dziennika budowy!), by nie wypłacić nawet złotówki odszkodowania chociażby w momencie kiedy przyjdzie nawałnica, a nasz dach znajdzie się u sąsiada. Zatem śpieszmy czekać na nowy ład, tylko korzystajmy z tych dobrodziejstw z rozumem, bo nic w nim zawarte nie jest „dla naszego dobra”.

Z dekarskim pozdrowieniem
Rafał Szczepański

4.9/5 - (25 votes)

Data publikacji: 25 września, 2021

Autor:

4.9/5 - (25 votes)


Komentarze


Udostępnij artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne artykuły