Powrót do przyszłości – na kłopoty Szczepański
Chyba wszyscy znamy trylogię Roberta Zemeckisa. Tak w skrócie – dwójka nietuzinkowych przyjaciół musiała znaleźć się w przeszłości, by naprawić przyszłość. I mnie po trosze przydarzyła się taka historia i to dwukrotnie, szkoda tylko, że nie przyszło mi przemieszczać się DeLoreanem…
Jestem przekonany, że większość z Was czytała mój ostatni felieton dotyczący karpiówki. Jeśli jednak nie, to przypomnę, że był o tym, jak dwójka speców stwierdziła, że swój pierwszy (po założeniu firmy) dach wykona akurat z karpiówki. Oczywiście, metoda prób i błędów nie zastąpi wiedzy i częściowo wykonane prace raczej przypominały kupę nieszczęścia. Na prośbę inwestora, moja opinia o ich pracy i użytych materiałach miała ich skłonić do zwrotu zaliczki oraz zapłaty za zniszczony materiał. Na tym zakończyć miała się ta historia, jednak… Jednak wykonawcy okazali się ambitni i postanowili naprawić szkody i zrobić dach za wcześniej, oczywiście, ustaloną stawkę. Byłoby to postępowanie godne szanowanej firmy. Panowie, jak mówi inwestor, wrócili, rozebrali to, co zepsuli i na własny koszt zorganizowali ponownie materiał. W sumie cieszyłem się razem z inwestorem, bo oczywiście nie omieszkał do mnie z taką informacją zadzwonić.
Dwa czy trzy tygodnie temu otrzymałem od inwestora kolejny telefon. Panowie uciekli z budowy, tym razem bez listów, tłumaczeń i oczywiście nastąpiła również zmiana ich numerów telefonów. Zatem zrezygnowany klient błagalnym tonem poprosił, żebym zrobił ten dach bez względu na koszty. Suma summarum… Inwestor miałby dach już dawno zrobiony, a do tego – biorąc pod uwagę koszty jakie poniósł – byłby on zrobiony za kwotę chyba trzykrotnie niższą. Jedno jest pocieszające, że facet dostał nauczkę tak mocną, że zaczął „nauczać” znajomych, że w takich kwestiach, jak budowa domu na najbliższe 50 lat, nie warto oszczędzać. Tak jak Wam wspominałem na wstępie, w ostatnim czasie dwukrotnie przeniosłem się do przeszłości. Otóż zadzwonił do mnie klient sprzed trzech czy może czterech lat, któremu dach zakończyłem na etapie deskowania i papowania. Inwestor przerwał wtedy prace ze względów finansowych, teraz jednak chciał kontynuować budowę. Ja, niestety, w czasie przez niego wskazanym nie miałem możliwości kontynuowania prac, zatem zgodziłem się, by pokrycie robiła inna firma. Znów nastąpiła chwilowa „cisza w eterze”, którą przerwał telefon z informacją od inwestora, że i ci „fachowcy” zniknęli. Pomyślałem, że to chyba nowa metoda przestępców… Było wyłudzanie „na wnuczka”, a teraz jest metoda „na dekarza”. Wzięli zaliczkę, nawet materiał kupili i się ulotnili. Dobrze, że chociaż zobowiązania pokryli, bo wszystko było kupowane w imieniu i za pieniądze inwestora. Tym oto sposobem inwestor, któremu tak się na wiosnę spieszyło, poczeka na mnie do kolejnego roku, by zakończyć inwestycję.
Oj, jakoś pechowo kończą inwestorzy, którzy rezygnują z moich usług. A tak na poważnie, to zastanawiam się… O ile Panowie od niezrobionej karpiówki, nie są znani i wystarczy, że zmienią nazwę swojej firmy, o tyle dekarze, którzy mieli kłaść drugi z dachów, mają raczej firmę z dłuższym stażem. Nie wiem, czy nie szkoda im lat pracy, jaką dotychczas włożyli w budowanie marki, czy może działają tylko na zasadzie „jesteśmy tańsi i i tak znajdzie się chętny na nasze usługi”… Ale czy warto szargać swoje nazwisko za tysiąc czy dwa?… Koledzy, a Wy też macie takie powroty do przeszłości?
Z dekarskim pozdrowieniem
Rafał Szczepański
Takie powroty do przeszłości zdarzają się i jak widać na tym przykładzie,”chytry dwa razy traci” i nie warto wybierać wykonawców wykonujących pracę za najniższą cenę,bo można na zakończenie dopłacić do inwestycji,a zszarganych nerwów nikt nie policzy.
Jest takie powiedzenie że “chytry traci dwa razy” i pasuje ono tutaj jak ulał. Paradoksalnie dobre rzeczy kupują biedni, bo ich nie stać na wyrzucanie kasy w błoto. A bogaci pazerni na kasę oszczędzają gdzie tylko się da aby potem zapłacić wielokrotnie więcej. I taka jest niestety prawda na dziś. W przypadku decyzji życiowych jaką jest budowa domu trzeba być biedakiem i tak jak on postępować, kupując dobre materiały, ale tylko te niezbędne. Rzeczy zbędne trzeba pomijać bo nas nie stać. Ale reszta musi być dobra i pewna. Tak jak dobry i trwały dach naszego domu.