Śląskie Dachy Piotr Strugała – ważny gracz na dekarskim rynku górnośląskim
Działająca nieprzerwanie od 1996 roku firma Śląskie Dachy, prowadzona przez pana Piotra Strugałę w Rudzie Śląskiej przy ulicy Edmunda Kokota 242, to przykład przedsiębiorczości wzrastającej w sposób zrównoważony i nakierowanej głównie na jakość świadczonych usług oraz satysfakcję klientów.
Początki firmy Śląskie Dachy
Zanim Usługi Ciesielsko-Dekarskie Piotr Strugała pojawiły się w latach 90. na rynku, ich założyciel, pan Piotr Strugała, pracował przy budowie domów drewnianych typu kanadyjki. Jak sam wspomniał w rozmowie z redakcją: „Praca ta dawała mi wiele satysfakcji, dlatego poszerzałem wiedzę na ten temat i z czasem postanowiłem otworzyć swoją działalność gospodarczą w branży konstrukcji drewnianych, ze szczególnym naciskiem na usługi ciesielskie i dekarskie”.
Firma w ciągu kilku lat mocno zakotwiczyła na regionalnym rynku, a dziś dzięki inwestowaniu w siebie i własną jakość postrzegana jest jako jeden z najwartościowszych partnerów w swojej branży. Jej znakiem rozpoznawczym jest marka Śląskie Dachy i stale rosnący poziom profesjonalizmu pracowników.
Trzon oferty Śląskich Dachów i rynek, na którym firma działa
Obecnie główna oferta firmy to kompleksowe wykonywanie dachów, czyli więźb i pokryć dachowych dla różnych budynków, z naciskiem na domy jednorodzinne. Domeną firmy jest też montaż okien dachowych i wykonywanie orynnowania.
Śląskie Dachy to zespół fachowców działających zwykle na terenie zlokalizowanym w promieniu 30-40 km od Rudy Śląskiej, która jest siedzibą firmy. Są to zatem głównie miasta konurbacji śląskiej usytuowane na obszarze rozciągającym się od Gliwic do Jaworzna oraz od Tychów i Żor po Tarnowskie Góry. Bardzo zurbanizowany rejon i ogrom ludzi w nim się budujących lub remontujących swoje domy, pozwalają nie martwić się o brak zleceń. Ekipie firmowej zdarza się też pracować poza granicami województwa, czy nawet kraju, ale nie są to sytuacje regularne.
Dźwig Klaas K280 RS i pozostałe zaplecze maszynowo-narzędziowe firmy
Zapytany o park kluczowych maszyn i narzędzi firmowych, szef Śląskich Dachów, pan Piotr Strugała w pierwszej kolejności wymienił świeżo nabyty dźwig K280 RS marki KLAAS. Dodał przy tym: „Wychodzę z założenia, że wszystko to, co mogą zrobić maszyny, właśnie one powinny robić, żeby fachowiec mógł się skupić na istotnych i głównie umysłowych czynnościach w pracy. W naszym regionie, przez bardzo niskie bezrobocie, naprawdę trudno jest o pracowników, stąd potrzeba i pomysł zakupu sprzętu wyręczającego ich w transportowaniu drewnianych elementów konstrukcji dachu czy materiałów pokryciowych”.
Wspomniany dźwig jest w tej chwili najważniejszym urządzeniem w firmie i został do niej dostarczony przez spółkę LIFT Polska z Namysłowa. Zapytany o przygotowania do tego zakupu, pan Piotr Strugała odpowiedział: „Przymierzaliśmy się do tego już od kilku lat, co sprawiło że o potrzebie inwestycji w takiego rodzaju sprzęt byliśmy w 100% przekonani. Właśnie z myślą o dźwigu na przyczepie wzięliśmy udział w dniach otwartych firmy KLAAS w Ascheberg, na które zaprosiła nas spółka Lift Polska. W międzyczasie zakupiliśmy auto dostawcze, które mogłoby ciągnąć taką przyczepę, a syn zdobył uprawnienia kat B+E do kierowania pojazdami ciężarowymi i przyczepami. Ponadto do naszego małego sukcesu, jakim jest zakup nowego sprzętu, przyczyniły się też takie czynniki, jak między innymi dobra koniunktura, przekonanie o potrzebie ciągłego inwestowania w sprzęt, w tym taki jak winda dekarska, frezarki siodłowe, klucze udarowe, wkrętarki itp. Widzieliśmy też, że poszerzanie wiedzy oraz umiejętności, w tym takich jak obliczanie elementów ciesielskich na dole – bez przymierzania, sprawia iż prace idą coraz szybciej, a ich jakość staje się coraz lepsza. Zdobycie dźwigu było więc naturalną konsekwencją tych procesów”.
Wpływ dźwigu na pracę ekipy Śląskich Dachów
Zakup dźwigu Klaas K280 RS sprawił, że pracownicy firmy pana Piotra Strugały – oraz on sam – zostali odciążeni od noszenia ciężkich elementów, przerzucania dachówki i wielu żmudnych prac.
Nastąpiło naturalne przyśpieszenie prac oraz – co również istotne – podniesienie renomy i wizerunku firmy. Najlepiej opisał to sam właściciel firmy: „Pracownicy zauważają różnicę w bezpieczeństwie i komforcie pracy oraz doceniają to, że przenoszenie, dźwiganie stało się teraz domeną dźwigu, a nie ich. Moja praca stała się przyjemniejsza, a wracanie myślami do niedalekiej przeszłości bez dźwigu wywołuje we mnie uśmiech i pytanie »dlaczego tak długo się zastanawiałem«. Nie wyobrażam sobie teraz pracy bez tego dźwigu, a w przyszłości, jeśli będzie taka potrzeba, rozważę zakup większego dźwigu na przyczepie lub na aucie, takiego jak choćby model Klaas K700. Natomiast na ten moment model K 280RS jest zupełnie wystraczający. Ten najmniejszy z nowych dźwigów na przyczepie oferuje duże możliwości jak na niewielką masę i gabaryty przyczepy. Jest to dla nas bardzo istotne, ponieważ często wykonujemy prace w ciasnych uliczkach, a manewrowanie nim w takich miejscach jest bezproblemowe”.
Plany na najbliższą przyszłość
Zapytany o dalszy rozwój firmy, pan Piotr Strugała odparł, iż w najbliższej przyszłości planuje dalszą współpracę ze spółką Lift Polska i dokonanie zakupu innowacyjnych elektrohaków zdalnie sterowanych Ludwig Hook. Dodał przy tym: „Nie można też zapominać o ciągłym rozwoju swojego rzemiosła, a więc o szkoleniach. Sprzęt to tylko jeden z czynników, który jeszcze nie gwarantuje sukcesu. Jeśli jednak połączy się go z rozwijanymi umiejętnościami i wiedzą, można sięgnąć naprawdę daleko i przejść do kolejnej, jeszcze wyższej ligi na rynku dekarsko-ciesielskim”.
Komentarze