Trylogia z karpia, czyli VAT bez WAD – na kłopoty Szczepański
Pisząc poprzedni felieton nie myślałem, że wspomnienie trylogii Zemeckis’a będzie prorocze. Zatem pozwolę sobie przedstawić Wam, koledzy, trzecią część opowieści o tej „fascynującej” inwestycji z karpiówką i obawiam się, że nie będzie to część ostatnia.
Myślałem, że w poprzednim felietonie, przedstawiając Wam sytuację, wyczerpałem temat. Jak to się jednak można zdziwić… Jeszcze nie zdążyłem dotknąć dachu, a tu jest już następny problem. Kolejna wizyta inwestora od karpiówki doprowadziła mnie do złości, złości na niego, na jego bezmyślność i zbytni optymizm.
Przy poprzednich rozmowach zapowiadał on szumnie pozwanie wykonawców do sądu za zniszczenie materiałów powierzonych do realizacji budowy, tj. blach aluminiowych, łat i kontrłat, części dachówki, a także za niedotrzymanie warunków umowy i nie wprowadzenie poprawek, jakich żądał kierownik.
Człowiek był mocno zbulwersowany, jednak pewny siebie. Prawnik podtrzymywał go w stanowisku o możliwości otrzymania zwrotu kosztów i kar umownych. Słuchając tych idyllicznych rozważań zadałem Inwestorowi tylko jedno pytanie: czy ma Pan na te materiały faktury? Nagle spotkałem się ze spojrzeniem zdziwionym… No, ale oni to zniszczyli… Ale czy ma Pan potwierdzenie, że Pan to kupował, a nie tamci Panowie sobie przynieśli i budowali Panu z własnego materiału? – drążyłem temat. No, nie miał… Bo jedna firma mu sprzedała z 8% Vatem, ale bez papieru, a druga mu sprzedała bez Vatu i też bez papieru. Ile to on na tym nie oszczędził. No właśnie. ILE OSZCZĘDZIŁ? Kiedy po naszej rozmowie skonsultował się z prawnikiem, okazało się, że z widzianych już oczami wyobraźni dziesiątek tysięcy złotych odszkodowania może się starać zaledwie o ułamek kwoty, jedynie w zakresie kar umownych za niedotrzymanie terminu wykonania budowy.
Zastanawia mnie, czemu tego pytania odnośnie faktur nie zadał mu prawnik. Zapewne nie wpadł on na to, że można kupić materiał za pięćdziesiąt tysięcy złotych i nie wziąć faktury.
A wracając do sedna. Czy nie biorąc faktur naprawdę oszczędzamy? Każdy zakłada, że budowa to takie „żyli długo i szczęśliwie”, kiedy widzi kilka tysięcy zysku na czymś „bez faktury”, ale czy tak jest w rzeczywistości? Dla Inwestora brak faktury oznacza brak możliwości dochodzenia odszkodowania za zniszczony przez wykonawcę materiał, a także, i co chyba najważniejsze, brak gwarancji na zamontowany na dachu materiał. Tak, tak, producent pyta o fakturę zakupu, a nie będzie rozwodził się nad tym, jaki to inwestor biedny, „bo mu cieknie”.
Również wykonawca poprzez wystawienie faktury nie może się uchylać od napraw gwarancyjnych, bo to właśnie faktura jest dokumentem gwarancyjnym. A co to znaczy dla nas, Wykonawców? Wystawienie faktury to pewnik, że klient zapłaci. Tak. Prędzej czy później zapłaci. Masz fakturę, masz wysłane wezwanie do zapłaty lub choćby sms z ponagleniem, klient Ci odpisuje, że zapłaci za tydzień czy miesiąc i nie wywiązuje się z tego? Są firmy windykacyjne i na swoim przykładzie wiem, że działają bardzo sprawnie. To właśnie zaleta faktury.
Powiecie, no ale wystawiając faktury trzeba zapłacić podatki itd…. Pamiętajcie, na tym świecie pewne są dwie rzeczy: śmierć i podatki. Od tego się nie ucieknie.
Z dekarskim pozdrowieniem
Rafał Szczepański
Komentarze