Więźba dachowa

O krok od katastrofy budowlanej. Kto zawinił?

Budowa dachu w jednorodzinnym budynku mieszkalnym stała się przedmiotem szczegółowej analizy technicznej ze względu na stwierdzone awarie i niezgodności z projektem budowlanym. Opracowanie miało na celu ocenę wykonanych prac ciesielskich oraz analizę połączeń krokiew-murłata i murłata-wieniec. Wykonana przeze mnie ekspertyza wykazała m.in., że dokumentacja projektowa posiada szereg błędów, a roboty ciesielskie wykonane zostały bez konsultacji z projektantem będącym jednocześnie kierownikiem budowy. Wadliwa konstrukcja stała przez 4 lata, a po ich upłynięciu… o mały włos, a doszłoby do katastrofy budowlanej.

Był sobie budynek…

Dom jednorodzinny, który przyszło mi zbadać, jest częściowo podpiwniczony, z nieużytkowym poddaszem (Fot. 6–8). Budynek przekryty jest dachem dwuspadowym o konstrukcji krokwiowo-kleszczowej, krokwie o przekroju poprzecznym 8×18 cm, kleszcze o przekrojach 4×17 cm. Deskowanie wykonane zostało z deski „calówki”, a pokrycie stanowi dachówka ceramiczna. Wewnątrz zastosowano docieplenie z wełny mineralnej i stelaż pod płyty gipsowo -kartonowe. Aby ocenić prawidłowość wykonania prac ciesielskich, posłużyłem się badaniami makroskopowymi, pomiarami inwentaryzacyjnymi i inwentaryzacją obciążeń konstrukcji. Oczywiście przeprowadziłem także szereg rozmów z użytkownikami. Wszystko to pozwoliło mi na zebranie informacji na temat stanu technicznego i jakości wykonania konstrukcji dachu oraz sformułowanie wniosków. A te zjeżyły mi włos na głowie.

Szczęście, że dach nie runął

Zacznijmy od tego, że w lewej części budynku doszło do zsunięcia się krokwi z murłaty (Fot. 9–14), co doprowadziło do zerwania łączników (Fot. 1). Z kolei w prawej części budynku nastąpiła rotacja murłaty (Fot. 3), spowodowana między innymi nieprawidłowym rozmieszczeniem kotew murłata-wieniec (Fot. 4). W toku analizy statyczno-wytrzymałościowej dla trzech wariantów warstw pokrycia dachowego (Wariat 1 – pokrycie dachu stanowi blacha dachowa; Wariant 2 – pokrycie dachu stanowi dachówka ceramiczna; Wariant 3 – pokrycie dachu stanowi dachówka ceramiczna wraz z dociepleniem wełną mineralną oraz dolną zabudową z płyt gipsowo-kartonowych), ujawniłem niezgodności z założeniami projektowymi, dotyczące m.in. rozmiaru i rozmieszczenia elementów konstrukcyjnych. Mówiąc wprost – roboty ciesielskie zostały wykonanie “tak jak zawsze”, czyli beż żadnego pytania do projektanta czy kierownika budowy (choć w tym przypadku Kierownik Budowy i Projektant Konstrukcji to jedna i ta sama osoba). A pytań tu powinno być całe mnóstwo. To typowy dach rozporowy więc połączenie krokiew-murłata wykonane na „jednego krokwiaka” na pewno sobie nie poradzi (co zostało udowodnione w ekspertyzie), kolejne połączenia krokiew-kleszcze, krokwie w kalenicy, murłata-wieniec także nie są sprecyzowane w projekcie. Na jakiej podstawie cieśle wykonali swoją pracę? Na czyje polecenie? Kto za to wziął odpowiedzialność? Te i inne pytania pozostają bez odpowiedzi.

Oszczędna dokumentacja

W trakcie kontroli stwierdziłem również znaczne rozbieżności między opisem technicznym a dokumentacją rysunkową, a także brak szczegółów odnośnie połączeń elementów drewnianych. Dokumentacja nie tylko była sporządzona… oszczędnie (brak było m.in. jakichkolwiek szczegółów, podstawowych informacji dotyczących zaciosu, połączenia krokwi w kalenicy, krokwi z kleszczami, krokwi z murłatą i murłaty z wieńcem). Dodatkowo dokument opatrzony był szeregiem błędów, w efekcie czego, jak wykazały analizy, do rotacji murłaty doszło w wyniku niewłaściwego mocowania murłaty do wieńca oraz krokwi-murłaty – zastosowane zostały wkręty nieodpowiadające wymaganym nośnościom, nieadekwatne do sił występujących w połączeniu. Nośność połączenia przekroczona została także ze względu na użycie niewystarczających łączników.

Próba ratowania sytuacji

Wykonawca próbował „uratować” konstrukcję (wzmocnić połączenie krokiew-murłata) poprzez wkręcenie dodatkowych wkrętów: wkręt fi 8 zamocowany poziomo (Fot. 4–5) i dochodzący do krokwi. Na nic się to jednak zdało ponieważ nośność przeciętnego wkręta na rozciąganie to rząd wielkości około 3,0-4,0 kN (a należy jeszcze wziąć pod uwagę kierunek włókien w elementach drewnianych – w tym przypadku zmniejszy to jeszcze tę nośność), a siły poziome jakie w tym przypadku występują to ponad 10 kN, więc takich wkrętów należałoby ulokować kilka, a biorąc pod uwagę normowe odległości łącznika od krawędzi elementu, zwyczajnie nie ma tu na to miejsca.
Tymczasowe podparcie krokwi stalowymi podporami budowalnymi wykonane przez Inwestora jako działania naprawcze-tymczasowe w celu zabezpieczenia konstrukcji dachu przeciw destrukcyjnemu działaniu sił poziomych w poziomie murłaty, zapobiegły prawdopodobnej katastrofie budowlanej.

Moje wnioski i zalecenia

Pewne jest, że projektant nie przyłożył się do wykonania projektu. Ale… Wykonawca pod żadnym pozorem nie powinien niczego „poprawiać” czy „uzupełniać” na własną rękę! Jeżeli miał wątpliwości, powinien był powiadomić Kierownika Budowy i Inwestora, najlepiej na piśmie (mail, sms, notatka na budowie) tak, by był jakikolwiek ślad i dowód w sądzie. Bo sprawa w tym przypadku trafi na wokandę, i zarówno kierownik budowy jak i wykonawca będą mieli postawione zarzuty. Na wszelkie wątpliwości odpowiedzi powinien udzielić projektant, a roboty ciesielskie muszą być wykonane zgodnie z dokumentacją projektową. W przeciwnym wypadku projektant zawsze może „przyjść na budowę” i powiedzieć, że roboty wykonano niezgodnie z dokumentacją projektową, a co za tym idzie, projektant nie bierze za nie odpowiedzialności…

Zgodnie z Ustawą Prawo Budowlane uczestnikami procesu budowlanego są: Inwestor, Projektant, Kierownik Budowy, Inspektor Nadzoru Inwestorskiego, a Wykonawca? – nie istnieje w procesie budowlanym. Na kogo w takim przypadku spadnie odpowiedzialność?

Wszyscy wyciągnijmy wnioski z tej sytuacji ponieważ niesie to bardzo ważne przesłanie, a zarazem naukę – jeżeli czegoś nie jestem pewny to nie robię „jak zawsze” lecz tworzę odpowiednie zapytanie do odpowiedniej osoby.

Każdy z nas bierze za coś odpowiedzialność. Dlaczego zatem tak chętnie „zdejmujemy” odpowiedzialność z Kierownika lub z Projektanta, a sami bierzemy ją na siebie? Tym pytaniem oraz refleksją kończę ten artykuł.

mgr. inż. Aleksander Kłembokowski
Autor Ekspertyzy, Główny projektant oraz Właściciel bura projektowego OLSEN Aleksander Kłembokowski
www.konstrukcje-budowlane.pl

5/5 - (1 vote)

Data publikacji: 18 marca, 2024

Autor:

5/5 - (1 vote)


Komentarze


Udostępnij artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne artykuły