Na rynku

Już nie wciągamy dachówek liną!

Daniel Prokopczuk w zawodzie dekarza pracuje już od ćwierć wieku. Przez większość zawodowego życia związany był z firmą Zenona Pałki. Swoją przygodę z pracą na dachach rozpoczął od… pomocy we wciąganiu dachówek na drugie piętro. W ciągu 8 godzin „przerzucił” w ten sposób 7,5 tony. Dziś, już jako właściciel własnej firmy, z radością patrzy, jak jego pracownicy podnoszą dachówki na wysokość dachu za pomocą niedawno zakupionego przez niego dźwigu.

Ciekawość zawodu silniejsza od zmęczenia

Daniel Prokopczuk z zawodu wyuczonego jest stolarzem. Wykonując tę profesję większość czasu spędzałby zapewne w jednym warsztacie, wciąż w gronie tych samych kolegów. Tymczasem jego towarzyska natura gnała go do ludzi, z którymi mógłby wymieniać się doświadczeniami i podglądami. Do takich, od których mógłby się zawsze czegoś nowego dowiedzieć.
– Kocham wyzwania – przyznaje. – Tak się zdarzyło, że Zenon Pałka potrzebował dwóch pomocników do wciągnięcia dachówki na drugie piętro. Zgłosiłem się do tej pracy wraz ze znajomym. Tego dnia nie zapomnę do końca życia. Od godziny 7.00 do godz. 15.00 ręcznie wciągnąłem 7,5 tony dachówki, taką techniką, jaką się wtedy stosowało. Związywałem dachówki na dole i powrozem wciągałem do góry. Tam odbierał je kolega, który z kolei podawał tym, co znajdowali się na dachu – wspomina.
Po skończonej pracy był zmęczony jak nigdy, ale energii dodawała mu ciekawość tego, w jaki sposób układany jest dach.
– Pobiegłem więc na górę, żeby przyjrzeć się z bliska pracy majstra. Zakochałem się w dekarstwie od pierwszego wejrzenia – opowiada ze śmiechem Prokopczuk. – Gdy wróciłem do domu, mama czekała na mnie z obiadem. Ja jednak nie miałem siły nawet usiąść do stołu. Zasnąłem w ubraniu.

Tak było przez lata

Mój rozmówca w ciesielce i dekarstwie pracuje od 1998 roku. Cały czas u jednego pracodawcy, Zenona Pałki, z którym nadal współpracuje.
– On mnie tego zawodu nauczył, za co jestem mu wdzięczny – mówi dzisiaj Prokopczuk. – Więcej czasu spędzałem z nim, niż z domownikami. Gdy człowiek był na dorobku, trzeba było od dnia do nocy pracować – dodaje.

Firma Usługi Remontowo-Budowlana Daniel Prokopczuk

Do 2002 roku dachówki wnosił na górę ręcznie, po drabinach i po schodach lub wciągał linami. Układało się je na półpiętrze i podawało dalej. Oczywiście nie pozostało to obojętne dla zdrowia – ciężka praca „odwdzięcza” się bólem w kręgosłupie i w kolanach. W 2002 roku pojawił się pierwszy wyciąg połaciowy geda lift i było lżej, ale drewno na konstrukcję dalej wciągane było ręcznie.

Firma Usługi Remontowo-Budowlana Daniel Prokopczuk

Niezastąpiony pomocnik, który dba o zdrowie

Daniel Prokopczuk samodzielnie zaczął wykonywać pracę od 2007 roku, a własną działalność zdecydował się założyć 3 lata temu.
– Firma się rozkręca – cieszy się mój rozmówca. – Ale oczywiście, jak wszyscy, czasem mam problem z pozyskaniem pracowników. Trzeba było w jakiś sposób pokryć zapotrzebowanie na ludzi, stąd pomysł zakupu dźwigu ciesielskiego.
Niedawno firma Daniela Prokopczuka zakupiła dźwig ciesielski KLAAS K21-31. Ten model charakteryzuje się najmocniejszym na rynku udźwigiem na wierzchołkach: 1 – 1500 kg, 2 – 800 kg, 3 – 500 kg.
– To jest przeolbrzymia pomoc! Obliczyliśmy, że dźwig zastępuje od 4 do 5 pracowników. Teraz to samo, co kiedyś wykonywaliśmy w 7 osób, jesteśmy w stanie wykonać w 3 – oblicza właściciel.

Firma Usługi Remontowo-Budowlana Daniel Prokopczuk jest ze Śląska, a dokładniej – z Czyżowic koło Wodzisławia Śląskiego.
– Firmuję swoją działalność imieniem i nazwiskiem, bo nie mam nic do ukrycia. Staram się swoją pracę wykonywać rzetelnie, a jej efekt jest moją wizytówką – z dumą kończy rozmowę Prokopczuk.


Data publikacji: 3 stycznia, 2024

Autor:



Komentarze


Udostępnij artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne artykuły