Gwoździarki

Dlaczego coraz bardziej granatowo?

Od 15 lat zajmuję się pisaniem o dachach, ale jeżdżę głównie po targach, szkoleniach, spotkaniach branżowych i większość swoich kontaktów, spostrzeżeń i inspiracji czerpię właśnie stąd. Tak było też teraz.

Jest koniec stycznia, jestem na Budmie w Poznaniu, oczywiście na hali dachów. W środku hali duże rozświetlone i wypełnione ludźmi stoisko – straszny hałas, więc się zatrzymałem. To jak zwykle B.PRO hałasuje swoimi gwoździarkami, maszynami, kompresorami, wkręcaniem, ale też i głośnymi rozmowami.

Rozmowami o dachach, o narzędziach, o opiniach. Niczym targi w pastylce.

Stoję i słucham. Dekarze przyszli tu rozmawiać z ludźmi z B.PRO, ale i ze sobą. Kto ma gwoździarki – przekonuje tych, co nie mają. Mało już takich, ale wciąż jeszcze są. Można wziąć gwoździarkę do ręki i wbić w prawdziwą łatę. Można wziąć wkręta i nie tylko obejrzeć, ale i wkręcić, wygiąć, nawet ugryźć. Wszystko by się przekonać – po to są targi.

Przysłuchuję się rozmowie, nie tylko ja. Obok mnie człowiek w okularach i koszuli, też słucha.
Zagaduje do mnie.

– Lubię słuchać. To genialne miejsce. Dekarze i cieśle przychodzą, biorą moje narzędzia do ręki i mówią. Mówią, że pracuje, co jest w nich dobre, czasem mówią, co można by poprawić. Czasem narzekają, że po 5 latach musieli oddać sprzęt do naprawy i mówią, czego im potrzeba.

– I coś Ci to daje?

– Chyba tak, skoro jesteśmy na rynku coraz szerzej. Słuchamy. Słuchamy dekarzy, a nie inżynierów za biurkami czy innych mądrali. Jesteśmy na dachach, a nie tylko w hurtowniach. Tam się dowiesz wszystkiego.

– No, ale nie można ciągle zmieniać narzędzi, gwoździ, zszywek… to chyba nie jest aż takie skomplikowane…

– Nie jest? To przyjedź do mnie. Pokażę Ci, jak produkuje się gwoździe. Zdziwisz się ile maszyn, ludzi, laboratorium, inżynierów jest do tego potrzebnych. To nie jest rakieta kosmiczna, ale też nie da się tego zrobić w garażu.

Dlaczego coraz bardziejgranatowo?

Mija tydzień – jestem w Tomicach. Ciągle te cholerne śniegi. Podjeżdżam, chwila trwa zanim objadę ten wielki budynek i trafię do wejścia.

W drzwiach wita mnie już znajoma twarz – to znowu Łukasz. Zakasane rękawy. Ciągle w biegu.

– Chodź, pójdziemy, pokażę Ci od razu produkcję, to będziesz wiedział o czym mówimy.

Chodziliśmy ponad godzinę. Obejść tej produkcji w 15 minut się nie da.

– Widzisz – gwoździa nie robi się z papieru. Chociaż papier jest też potrzebny. O, tutaj jest serwis. Kilkanaście serwisantów i potężny magazyn części zamiennych to nasza siła. Dobre narzędzie nie jest łatwo wyprodukować. Ale jeśli nawet najlepsze narzędzie nie ma szybkiego i dostępnego serwisu – dekarz jest w czarnej… „czeluści”… Większość narzędzi ściągamy do siebie do naprawy kurierem. Klient w ciągu kilku dni ma je naprawione z powrotem. A często nasi przedstawiciele mają narzędzia w samochodach. Jeśli coś się stanie – klient dostaje na czas naprawy narzędzie zastępcze. Kto Ci to da oprócz nas? A przedstawicieli mamy najwięcej w branży. Właśnie po to, żeby dać lepszą obsługę, to dobrzy fachowcy. Ja tu siedzę, żeby dać im do ręki coraz lepsze gwoździe, wkręty i sprzęt.

Wypiłem kawę i wyszedłem. Nie mieli dla mnie więcej czasu. Tam jest ciągły pośpiech, telefony dzwonią, czuć życie. A ja kocham, jak coś się dzieje.
Teraz już wiem, czemu na tylu dachach widzę, że… jest granatowo.

Z Łukaszem Komierowskim,
prezesem B.Pro
rozmawiał Marcin Sikora

5/5 - (8 votes)

Data publikacji: 26 kwietnia, 2013

Autor:

5/5 - (8 votes)


Komentarze


Udostępnij artykuł

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne artykuły